Obrazek pierwszy.
Po zakończeniu spotkania w jakże zacnym, wydawałoby się, gronie radnych i przedstawicieli miejskich spółek w prowincjonalnym urzędzie, wyciągam z bagażnika trzy wielkie reklamówki i czarny wór na śmieci ciuchów i, uginając się nieco pod ciężarem, niosę do ośrodka pomocy społecznej. Przy wejściu do urzędu stoi grupa radnych i z zainteresowaniem przygląda się, jak, w sukience i na obcasach, siłuję się z moimi pakunkami....... Nikt nawet drzwi nie przytrzymał.
Obrazek drugi
Z bagażnikiem załadowanym papierowymi ręcznikami, papierem ksero i innymi zakupami podjeżdżam pod szkołę. Akurat jest przerwa. Wyciągam karton papieru, reklamówkę i natychmiast pojawiają się chłopcy z gimnazjum, którzy oferują pomoc, zabierają ode mnie pakunki. Podchodzą kolejni, pytają, czy mogą pomóc...
Dzięki ci, Panie, żeś nam dzieci na przyzwoitych, empatycznych ludzi pozwolił wychować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz