Do napisania dzisiejszego postu natchnęła mnie rozmowa z moją półetatową sekretarką. Zaczęła się od wizyty ucznia, który szukał u nas reklamówki, woreczka czy czegoś w ten deseń. Zapytany, po co mu to cudo, najpierw zwiał, a za sekundkę zjawił się ponownie, wyznając, że musi schować... mokre slipki, bo właśnie wrócili z basenu, wrzucił mokre gacie do plecaka i już ma mokre książki i zeszyty....
Zatem - po co uczniowie przychodzą do sekretariatu?
1. Proszę pani, czy może mi pani skserować zeszyt/książkę/ćwiczenia/ściągę?
Strony książki, ćwiczeń, zeszytów kserujemy, bo zdarza się, że że osobnik zapomni czegoś, a na lekcji, żeby nie siedzieć bezczynnie, pracuje na kserówce. Podobnie z zeszytem - nie był w szkole, koledzy mieszkają daleko, skseruje, przepisze lub wklei, wykorzysta. W sprawie kserowania ściąg - mówimy stanowcze nie!
2. Ma pani plaster/wodę utlenioną/ bandaż/ krople miętowe? Opcjonalnie: boli mnie brzuch/głowa/paluszek.Opcja damska: mam okres, ma pani nospę/podpaski?
Mam, zawijam, zalepiam, zakrapiam, smaruję altacetem, oglądam.... Pielęgniarka jest raz w tygodniu, w środę rano, a katastrofy w ruchu lądowym i inne przypadki wydarzają się codziennie. No, prawie codziennie.
3. Czy może pani pożyczyć blok/mazaki/przedłużacz/ nożyczki/kolorowy papier/taśmę/kredki i milion innych niezbędnych nastolatkowi rzeczy?
Jak mam, to pożyczę, często na wieczne nieoddanie. W przypadku co cenniejszych akcesoriów (nożyczki, linijki) krzyczę za pożyczającym: Tylko tam jest napisane: Wróć do mnie!
4. Jest pan/ pani..... ? Opcja: Nie wie pani, gdzie jest pan/pani/ kolega..... ?
Oczywiście, że wiem, ale nie powiem :P Czasem mam ochotę powiedzieć, że schował się pod biurkiem.
5.Zwolni mnie pani z ... (najczęściej religii i wf) ?
Zasada obowiązująca w szkole: Zwalnia wychowawca w porozumieniu z nauczycielem na pisemną lub telefoniczną prośbę rodzica. Jak nie ma wychowawcy, to ja. No, ale wielu optymistów idzie do wychowawcy bez kartki od rodzica, jak nie zwolni, to uderza do mnie. A może akurat stanie się cud???
6. Mam wolną godzinę, przyszedłem pogadać. Opcja: Mam problem, przyszedłem pogadać.
Niezależnie od tego, co robię, trzeba zostawić i wysłuchać. Jeżeli mam coś naprawdę ważnego, umawiamy się, że spotkamy się później.
7. Ma pani ciastka? Mogę cukierka?
Gimnazjaliści są jak szarańcza - zjedzą wszystko. Niech no tylko wypatrzą, że masz coś słodkiego.... Nie ma zmiłuj, wyżebrzą i wyżrą. Taki wiek... Rosną :)
8. Proszę pani, a on......
Mimo, że jest nauczyciel na dyżurze na korytarzu, to często (zwłaszcza najmłodsi) przychodzą do mnie na skargę. Starsi, zwłaszcza gimnazjaliści, przychodzą poskarżyć się na jawną niesprawiedliwość nauczycielską. Rozmowy bywają ostre. I głośne.
9. Mogę zadzwonić?
Zawsze. Gorzej, jak chce zadzwonić i nie zna numeru :).
Jest jeszcze milion innych powodów, żeby stanąć w drzwiach:). Ale bez tych wizyt życie byłoby nudne....
Hee bardzo fajny post;)
OdpowiedzUsuń