Dni mijają jak z bicza trzasł, szkolenie - się, szkolenie rady pedagogicznej i tak leci, leci, leci.... Dziś jestem ledwo ciepła, po całodziennej wycieczce do Trójmiasta z moimi szkolnymi dziećmi.
Zostało jeszcze trochę pieniędzy z projektu, o którym pisałem wcześniej. Wfmen zapytał grzecznie (tak, teraz pyta!) czy można by było zorganizować wyjazd na mecz, tym razem do Gdańska, za częściową odpłatnością. Zgodziłam się, zastrzegając, że jadę jako opiekun i jednocześnie obserwator sposobu organizacji imprezy.
Wyjazd - 6.30 spod szkoły, powrót - 4 rano. Zwiedziliśmy gdańską starówkę, wpadliśmy na godzinkę na Westerplatte, dosłownie na chwilkę na molo w Sopocie. Pan przewodnik, młody chłopak, nieźle przegonił nas po mieście, ale rzeczywiście pokazał mnóstwo ciekawych rzeczy, takich, których przy "standardowym" oprowadzaniu raczej się nie ogląda, jak choćby drzewo millenijne na Targu Węglowym (tu można je zobaczyć). I wszystko byłoby cacy, gdyby nie... No właśnie. Kilkoro nieokrzesanych, dzikich Hunów.
Hunowie w większości chodzą do czwartej klasy i zastanawiam się, jak rodzice udają się z nimi między cywilizowanych ludzi, bo ja najadłam się wstydu co niemiara. Oto przykłady:
1. Marcel. Wysiada z autokaru i od razu wspina się na drzewo, płot, mur- cokolwiek. Kompletnie nic go nie interesuje - kiedy przewodnik opowiada, łazi gdzieś po krzaczorach, biega, gada, zaczepia inne dzieci. Głośno wrzeszczy, kiedy coś mu nie odpowiada - nawet w środku kościoła. O mamie mówi - moja głupia matka (Cytat: Moja głupia matka dała mi taką saszetkę, co się odpina.) Gubi się co chwila, kiedy zauważa, że grupa odeszła - wrzeszczy i tupie. Jedyne pamiątki, jakie kupił, to strzelające diabełki i masa, zwana przez nas glutem, przypominająca - wybaczcie dosadność, ale to określenie mojej koleżanki - efekt zapalenia zatok w trzecim stadium. W autokarze awanturuje się, bo siedzi z nieodpowiednim kolegą, bo ktoś coś mu powiedział, bo muzyka gra za głośno, za cicho......
2. Norbert. Wulgarny, prostacki, próbował ukraść coś na straganie. Dopada każdej witryny, każdej lady, pokazuje paluchem, przegrzebuje stragany, głośno komentuje -wygląd mijanych osób, budynki, zachowanie kolegów, na widok Murzyna wykrzykuje - takich to ja bym powyrzynał!.
3. Amelia. Klasyczny babochłop, podobnie, jak Marcel, nie zainteresowana niczym. Biega i kopie chłopaków, zaczepia mima niewybrednymi słowami... Pamiątki - strzelające diabełki.
Jestem zmachana po 24-godzinnym maratonie bez chwili snu, ale to, jak się zachowują współczesne dzieci, budzi we mnie przerażenie. Co będzie za parę lat?
ja tam nie pedagog, ale Marcela to bym do psychologa wysłała, czy nie ma ADHD jakiegoś...
OdpowiedzUsuńa tamtym dwojgu to bym jakieś osobiste sztorcowanko, już na miejscu, ich rodzicom też, z wyraźnym zaznaczeniem, że się wstydziłaś za zachowanie dzieci...
I patrz, nigdy nie przypuszczałam, że nauczyciel może się wstydzić, za dzieciaki
Marcel ma brata z autyzmem, naszym zdaniem też coś z nim nie w porządku, podejrzewamy zespół Aspergera... Ale matka nie przyjmuje do wiadomości, że kolejne dziecko może być chore. Po trzech latach namawiania zgodziła się na badanie w poradni, wyszło, że jest ruchliwy, ale ADHD nie ma. Ale, z drugiej strony, jakość badań w naszej poradni to temat na dłuugą historię...
OdpowiedzUsuń