niedziela, 14 września 2014

Dożynkowe wspominki

Wczoraj mieliśmy gminne dożynki. Przy okazji powyciągałam stare kroniki, dokumenty szkolne, zdjęcia, porozwieszałam, poukładałam na stolikach, niech ludzie oglądają.
Tak, jak się spodziewałam, pojawiło się mnóstwo absolwentów naszej szkoły, ludzi często nam nieznanych, bo my ludność napływowa, sprzed kilku lat :). Wzruszające są te spotkania po latach, prośby o możliwość zwiedzenia szkoły, opowieści o nauczycielach, klasach (tu się uczyłem, o pamiętam, jak tu stałem w kącie...). Przy  okazji pojawił się temat Mazurów - jak tu mówią - niby Polacy, a Niemcy.... Przyszedł pan, absolwent, który wyjechał do Niemiec w wieku piętnastu lat i mieszkał tam do emerytury. Od roku - dwóch jest w Polsce, kupił mieszkanie w Mrągowie. Jak sam opowiadał, przez lata zapomniał języka polskiego. Zaczął się go uczyć ponownie, a właściwie przypominać w latach 90-tych, kiedy poznał żonę, też Polkę z pochodzenia, a w jego zakładzie pracy pojawili się pierwsi emigranci zarobkowi z Polski. Wzruszył się bardzo, patrząc na zdjęcia ze swojej młodoci, poopowiadał o nauczycielach, uczniach, zwyczajach... Pośmieliśmy się, pożartowali. Później wdałam się w długą dyskusję z panem sołtysem ze wsi na drugim końcu gminy. Starszy pan, znawca historii regionu, pasjonat, opowiadał o Mazurach, którzy jeszcze w latach siedemdziesiątych wyjeżdżali do Niemiec, o ich powrotach, o oszukiwaniu starszych ludzi (Co najmniej kilka rodzin przyjechało do jego gospodarstwa  ze staruszkami z Niemiec i wmawiali im, że to właśnie tu spędzili młodość - bo dziadkowie już nie pamiętali..). Tematy trudne, ale warte poruszania, warte dyskusji i pamięci nas, którzyśmy potomkami ludności napływowej.
No i niezawodna pani Halinka, niegdyś polonistka, aktywistka- harcerka - drużynowa. Pani Halinka słynęła - i słynie - z tego, że mówi, co myśli, i swoją prawdę wwywala prosto w oczy, bez oglądania się na konwenanse. Oglądała zdjęcia, komentowała, a słuchacze kwiczeli ze smiechu.
To było dobre popołudnie. Popołudnie z historią. I nie przeszkadzało mi pijane towarzystwo kawałek dalej, łup, łup muzyczne i cała reszta.

4 komentarze:

  1. oooo, szczęściaro! Historia do ciebie przychodzi, żywa, prawdziwa, nie papierowa. Spisuj ich opowieści, wspomnienia! Naciągaj niech jak najwięcej opowiadają. Ten świat odchodzi, jeszcze kilka lat i nikt nie będzie pamiętał kim tak naprawdę byli Mazurzy.
    Wcale się nie dziwię, że ogłuchłaś na inne bodźce przy takich atrakcjach

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie :)
    Podziwiam Cię za taką prospołeczną działalność.

    OdpowiedzUsuń
  3. Julia dziękuję bardzo za życzenia ;)
    Ja też życzę Ci wspaniałego Nowego roku,zeby był lepszy niż ten ktory mija;)
    Pozdrawiam cieplutko;)

    OdpowiedzUsuń