środa, 17 lipca 2013

Przedpremierowe czytanie "Zakład pogrzebowy przedstawia"

Mam taki zwyczaj, że co poniedziałek kupuję Angorę. W mojej wsi na ogół jest osiągalna, a znajduję tam całkiem przyzwoity przegląd artykułów z prasy polskiej i zagranicznej. No i w ostatniej znalazłam rozdział z książki Petera Wilhelma "Zakład pogrzebowy przedstawia!. Dobrze, że do nas trafiłeś." Przeczytałam, nieźle napisane historia o problemach z wyniesieniem ciała zmarłego właściciela mieszkania - składziku rzeczy wszelakich. Rzecz dziele się w Niemczech. Siostra zmarłego zgłasza się do zakładu pogrzebowego, ustala warunki pogrzebu. Najpierw jednak trzeba wynieść ciało z mieszkania. Tu pojawia się problem. Zmarły był zbieraczem, gromadził w swoim mieszkaniu wszystko, co wygrzebał na śmietnikach. Panowie udają się na miejsce, przez kilka godzin manewrują, wreszcie udaje im się wynieść ciało. Mieszkańcy domu cieszą się, że wreszcie zniknie straszliwy fetor, a pracownicy zakładu pogrzebowego przez długi czas zmywają z siebie smród tego mieszkania...
Postanowiłam kupić i przeczytać całą książkę. Poszperałam w sieci i okazało się, że to ... blog właściciela zakładu pogrzebowego  z Niemiec, pisany zresztą od wielu lat. Znalazłam ksiażkę na allegro, przyszła dziś rano. Pochłonęłam 3/4 w zasadzie za jednym posiedzeniem, no, z małymi przerwami na ugotowanie czegoś do zjedzenia. 
Fajna wakacyjna lektura - czytadło. Czytając, porównuję zwyczaje żałobne w małej wsi w Polsce z obyczajami niemieckimi. Jakże się różnią! U nas ciągle jeszcze pogrzeb to uroczystość gromadząca rodzinę, przyjaciół, sąsiadów - nie do wyobrażenia, żeby w ceremonii uczestniczyły dwie czy trzy osoby. Nawet pogrzeb Miecia - lokalnego pijaka, którego pożegnaliśmy (my, mieszkańcy wsi), zgromadził ponad 20 osób.
A tam - no cóż, co kraj, to obyczaj. 
Reasumując - książka do przeczytania. 
Zdjęcie z bloga autora:
http://bestatterweblog.de/zaklad-pogrzebowy-przedstawia/

1 komentarz:

  1. Składam kondolencje dla rodziny Miecia. A książka jest rzeczywiście bardzo fajna. Momentami bbardzo się wzruszałam. Polecam

    OdpowiedzUsuń